Niniejsza strona internetowa wykorzystuje pliki cookies. Masz możliwość konfiguracji własnej przeglądarki internetowej, aby zablokować lub ograniczyć ich wykorzystywanie. Więcej informacji na temat plików cookies znajdziesz w Polityce Prywatności. Dalsze korzystanie ze strony internetowej oznacza, że wyrażasz zgodę na ich użycie.

Cyfrowy ślad węglowy – jak internet wpływa na klimat?

data

8 paź 2025

autor

Anna Pawełek

Cyfrowy ślad węglowy – jak internet wpływa na klimat?

Cyfrowy ślad węglowy – jak internet wpływa na klimat?

Internet wydaje się czysty i bezemisyjny, ale jego wpływ na klimat jest coraz bardziej zauważalny. Cyfrowy ślad węglowy – czyli emisje CO₂ generowane przez korzystanie z internetu, urządzeń i usług cyfrowych – rośnie z roku na rok. Czy wiemy, ile naprawdę kosztuje nasz streaming, wyszukiwanie czy post na Instagramie?

1. Czym właściwie jest cyfrowy ślad węglowy i dlaczego powinniśmy się nim przejmować?

Cyfrowy ślad węglowy to część całkowitego śladu węglowego człowieka i gospodarki, wynikająca z naszej aktywności w świecie cyfrowym- wyrażona w kg lub tonach ekwiwalentu CO2 (CO2e). Obejmuje emisje gazów cieplarnianych powstające w wyniku przesyłania, przechowywania i przetwarzania danych – czyli wszystkiego, co robimy w sieci: wysyłania maili, oglądania filmów, korzystania z mediów społecznościowych, wideokonferencji czy używania sztucznej inteligencji.

Globalne emisje pochodzą ze wszystkich sektorów gospodarki. Jednak cyfrowy ślad węglowy jest szczególny, bo społecznie nie kojarzymy go z realnym zużyciem zasobów i energii. Sama metafora „chmury” sprawia wrażenie czegoś lekkiego i niematerialnego, podczas gdy w rzeczywistości za każdą usługą cyfrową stoją ogromne centra danych, serwery i infrastruktura, które pochłaniają energię i generują emisje.

Warto pamiętać, że cyfryzacja miała być rozwiązaniem, które odciąży środowisko – mniej papieru, mniej plastiku, mniej podróży służbowych dzięki pracy i spotkaniom online. Jednak dziś, gdy coraz większa część naszego życia – praca, nauka, zakupy, rozrywka czy relacje – przeniosła się do sieci, emisje z tego obszaru rosną lawinowo. Każdy mail, każda minuta filmu, każdy plik zapisany w chmurze składają się na globalny problem. Co więcej, zdecydowana większość energii zasilającej cyfrowy ekosystem wciąż pochodzi ze spalania paliw kopalnych. To właśnie ten fakt sprawia, że każda nasza aktywność online realnie przekłada się na skutki klimatyczne – emisję gazów cieplarnianych  i pogłębianie kryzysu klimatycznego.

Szacuje się, że cyfrowy ślad węglowy odpowiada już za większe emisje niż transport lotniczy. To pokazuje, że cyfrowy ekosystem, choć niewidoczny, jest bardzo emisyjny i wymaga naszej uwagi tak samo jak tradycyjne sektory gospodarki.

2. Jakie działania cyfrowe – np. wysyłanie maili, przechowywanie danych w chmurze wideokonferencje, czy może korzystanie ze sztucznej inteligencji – które z nich mają największy wpływ na środowisko?

Każda nasza aktywność w sieci niesie ze sobą emisje. To, że mail leci w sekundę do odbiorcy, że możemy w każdej chwili włączyć film w świetnej jakości albo przesłać projekt na drugi koniec świata – wszystko to wymaga ogromnej infrastruktury, która zużywa energię. A że w większości ta energia pochodzi wciąż z paliw kopalnych, to za każdym bajtem stoją emisje. Cyfrowy świat odpowiada już za więcej emisji niż transport lotniczy. I kiedy rozbijemy to na części, to mniej więcej wygląda tak: centra danych to około 1–1,5% światowych emisji, transfer danych kolejne 1%, a my – użytkownicy końcowi, czyli nasze telefony, komputery, telewizory – to około 2%.

Jeśli chodzi o konkretne aktywności, to zdecydowanym rekordzistą jest streaming video – odpowiada za jakieś 60% ruchu w internecie. Każda godzina oglądania filmu w 4K generuje więcej emisji niż w wersji HD. Wideokonferencje też mają swój udział – rozmowa z włączoną kamerą potrafi być kilka razy bardziej emisyjna niż rozmowa tylko głosowa. No i oczywiście social media – TikTok uchodzi dziś za najbardziej energochłonną aplikację.

Ale takim absolutnym hitem ostatnich lat jest sztuczna inteligencja. Jedno zapytanie w ChatGPT zużywa od 50 do 90% więcej energii niż zwykłe wyszukiwanie w Google. I teraz – żeby była jasność – ja wcale nie twierdzę, że AI to samo zło. Wręcz przeciwnie: czasem potrafi być bardziej efektywna, bo daje precyzyjną odpowiedź od razu. W Google często jest tak, że szukasz jednej rzeczy, a kończysz z dziesięcioma otwartymi zakładkami – trochę jak w supermarkecie: wchodzisz po długopis, a wychodzisz z koszykiem niepotrzebnych rzeczy. Z AI jest tak, że dostajesz dokładnie to, po co przyszłaś.Tylko pamiętajmy, żeby weryfikować to, co nam podaje – bo halucynacje generatywnej inteligencji zdarzają się dość często i łatwo wtedy zamiast rozwiązania problemu dorobić się… jeszcze większego. 

Więc nie chodzi o to, żeby kogokolwiek rozliczać z wysłania maila do babci czy służbowej rozmowy na Zoomie. Raczej o to, żebyśmy byli świadomi, że nasze cyfrowe wybory też mają swój koszt – i że jeśli będziemy zużywać energię na selfie z psimi uszami generowane przez AI, to naprawdę tracimy ją bez sensu.

3. Jak codzienne korzystanie z technologii przekłada się na emisję CO₂?

Najbardziej działające na wyobraźnię jest to, że nawet kiedy telefon leży sobie na biurku, on nadal emituje. Samo przechowywanie naszych zdjęć w chmurze, aplikacji czy maili oznacza, że gdzieś na świecie pracuje serwer, który je podtrzymuje – 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. I to nie jest jakiś abstrakcyjny komputer – to hala wielkości stadionu, wypełniona sprzętem, który potrzebuje chłodzenia i nieprzerwanego zasilania.

Inny przykład: robiąc jedno zdjęcie i wrzucając je na Instagrama, uruchamiamy całą lawinę – od przesłania pliku, przez zapis w chmurze, po jego wyświetlanie na ekranach setek czy tysięcy osób. Te kilka sekund „wrzucania fotki” mnoży się przez miliardy użytkowników – i mamy ogromny ślad, którego na co dzień w ogóle nie widzimy. Ja sama miałam taki moment „aha”, gdy zorientowałam się, że co miesiąc płacę za dodatkowe gigabajty w chmurze tylko po to, żeby przechowywać… dziesiątki niemal identycznych zdjęć. To był moment, w którym naprawdę zrozumiałam, że cyfrowy bałagan też ma swój koszt w tym ten klimatyczny. A żeby pokazać, jak to wygląda liczbowo:

  • Oglądanie filmu online przez 2 godziny dziennie przez cały rok to emisje rzędu 24–73 kg CO₂ – czyli tak, jakby przejechać ok. 624 km samochodem elektrycznym.
  • Oglądanie TikToka przez 2 godziny dziennie to już około 115 kg CO₂ rocznie – to jak przejechanie 90 km elektrykiem tygodniowo.
  • Wysyłanie „tylko” 10 maili z załącznikami dziennie generuje nawet 182 kg CO₂ rocznie – czyli więcej niż przejazd z Warszawy do Paryża samochodem elektrycznym.

Kiedy zobaczymy to w ten sposób, łatwiej nam zrozumieć, że nasza codzienna aktywność online wcale nie jest tak „wirtualna”, jak się wydaje – ona ma bardzo realny, materialny ślad.

4. Jakie są najczęstsze nieporozumienia dotyczące cyfrowego śladu węglowego?

Jednym z najczęstszych mitów, już wspomnany na początku, jest przekonanie, że cyfrowy świat jest „czysty” i niematerialny. Wiele osób myśli: „Przecież to tylko bajty, nic nie waży, więc nie szkodzi środowisku”. Tymczasem już wiemy, że  każda wiadomość, zdjęcie czy film wymaga infrastruktury – centrów danych, serwerów. 

I tu warto wspomnieć o tym, czego często się nie dostrzega: cyfrowa infrastruktura to nie tylko ogromne zużycie energii, ale także wody i generowanie elektrośmieci. Dla przykładu: Google w 2022 roku zużył ponad 20 miliardów litrów wody – tyle, co duża przetwórnia żywności – w świecie, gdzie kilka procent populacji nie ma w ogóle dostępu do wody. Z kolei tylko 20–30% zużytego sprzętu elektronicznego jest poddawane recyklingowi, mimo że zawiera cenne metale ziem rzadkich i inne zasoby.

Nie chcemy obciążać czytelników ich odpowiedzialnością – raczej pokazać szerszy obraz. Warto też pamiętać, że wiele osób nie zdaje sobie sprawy z wpływu algorytmów i mechanizmów uzależniających. Social media, automatyczne podpowiedzi czy rekomendacje wideo zwiększają czas spędzany w sieci, a co za tym idzie – rosną emisje. To nie jest wina użytkownika, ale systemu, który został zaprojektowany tak, by nas angażować jak najdłużej.

Warto pamiętać, że niemal połowa ruchu w internecie pochodzi od botów – z czego około 1/3 to tzw. złe boty. Szacuje się, że nawet 1/4 kont na platformie X (dawnym Twitterze) to fałszywe lub automatyczne profile. To właśnie one generują ogromne ilości niepotrzebnych emisji, – Boty “kłócąc się”  w komentarzach o to, która drukarka, pralka czy lodówka jest lepsza. Taka sytuacja nie tylko obciąża środowisko, ale też obniża jakość  treści w internetc, w którym wartościowe treści coraz częściej trafiają za paywalle. W tym sensie nasze indywidualne działania mogą wydawać się mało znaczące, ale tylko my możemy postawić opór temu zamkniętemu kołu emisji, wymagając od ustawodawców skutecznego prawa, które egzekwuje nasze bezpieczeństwo w internecie oraz odpowiedzialność wielkich firm za ich wpływ na środowisko.

5. W jaki sposób cyfrowy ślad węglowy wpływa nie tylko na środowisko, ale też na społeczności i ludzi – np. w krajach, gdzie znajdują się centra danych?

Poza energią, wodą i elektrośmieciami, o których już pisaliśmy, cyfrowy świat ma też konsekwencje społeczne i moralne. Centra danych często lokowane są w regionach, gdzie zasoby wody są ograniczone, a ich działanie „pożera” znaczną część lokalnej wody pitnej. W praktyce egzystencja cyfrowych gigantów odbiera ludziom coś, co powinno być ich niezbywalnym prawem – dostęp do wody. To samo dotyczy energii. Giganci technologiczni są w stanie inwestować we własne źródła energii, w tym elektrownię jądrową, która będzie zasilała tylko ich centra danych – podczas gdy w wielu krajach, a nawet w Polsce, ludzie wciąż zmagają się z wykluczeniem energetycznym, a perspektywa budowy elektrowni jądrowej dla podstawowych potrzeb to wciąż odległa przyszłość.

Poza tym cyfrowy świat angażuje tanią siłę roboczą w krajach o niskim poziomie rozwoju gospodarczego, często w warunkach bliskich wyzyskowi. My śmiejemy się z mema na TikToku, oglądamy zabawny filmik czy wideo z kotem – a gdzieś ktoś pracuje w dramatycznych warunkach, często za miskę ryżu lub minimalne wynagrodzenie, bez podstawowych praw pracowniczych, tylko po to, aby te treści mogły się pojawiać na naszych ekranach. To jest część cyfrowego śladu, o której rzadko myślimy, bo dla nas jest niewidoczna i łatwa do pominięcia.

Ostatnim aspektem, o którym warto wspomnieć, są problemy psychiczne wynikające z uzależnienia. Nasze codzienne korzystanie z internetu, social mediów i AI wpływa na samopoczucie i psychikę – może prowadzić do uzależnień, obniżenia poczucia własnej wartości, lęków czy poczucia ciągłego „niedosytu”. To nie jest wina użytkownika, tylko skutecznie zaprogramowany mechanizm,  aby maksymalnie przyciągać  naszą uwagę.vDlatego warto pamiętać, że wpływ cyfrowego świata nie kończy się na samych szkodliwych emisjach. Obszary środowiskowe, społeczne i moralne są równie istotne i pokazują, że nasze codzienne decyzje cyfrowe mają konsekwencje w wielu wymiarach życia – nie tylko ekologicznym, ale i społecznym.

6. Czy istnieją różnice w cyfrowym śladzie węglowym między regionami świata – np. Europą, USA, Brazylią czy Indiami?

Zdecydowanie, ale warto zacząć od kontekstu globalnego. Zajmując się zmianami klimatycznymi, trudno mówić o granicach – emisje CO₂e powstałe w jednym kraju wpływają na atmosferę globalnie. Patrząc jednak pod lupą poszczególnych krajów, ich uwarunkowania geologiczne i bogactwo gospodarcze mają ogromne znaczenie dla wskaźnika emisyjności.

Weźmy na przykład oglądanie dwugodzinnego filmu na Netflixie:

  • W Islandii, gdzie niemal 100% energii pochodzi ze źródeł odnawialnych, emisje są minimalne.
  • We Francji, korzystającej głównie z energii jądrowej (86,6%) i w mniejszym stopniu z odnawialnych źródeł (12,4%), emisje są również niskie.
  • W Polsce, gdzie udział OZE w miksie elektroenergetycznym na czerwiec 2025 wyniósł 44–44,2%, emisje tego samego filmu będą najwyższe spośród tych trzech krajów.

Różnice są więc wyraźne i pokazują, jak istotny wpływ na cyfrowy ślad węglowy mają lokalne miks energetyczny i źródła energii. Warto zauważyć, że niektóre korporacje technologiczne stosują strategie, które mogą wprowadzać w błąd w kwestii ich rzeczywistego wpływu na środowisko.Na przykład, w 2023 roku „The Guardian” informował, że firmy takie jak Google mają swoje centra danych w regionach, zwłaszcza w USA, gdzie energia pochodzi głównie z paliw kopalnych. Jednocześnie są w stanie kupować zieloną energię w innych częściach świata, gdzie jej w ogóle nie zużywają, po to, aby „rozcieńczyć” swoje emisje i wyglądać na bardziej ekologiczne. To pokazuje, że cyfrowy ślad węglowy nie jest tylko efektem fizycznym, lecz także polityką i strategią biznesową, której celem jest kształtowanie wizerunku firm.

Ciekawostka: Dodatkowo, w 2025 roku „The Guardian” podał, że emisje gazów cieplarnianych Google wzrosły o 51% od 2019 roku, głównie z powodu rosnącego zapotrzebowania na energię przez sztuczną inteligencję i centra danych. Pomimo inwestycji w odnawialne źródła energii, firma ma trudności z redukcją emisji związanych z łańcuchem dostaw, które wzrosły o 22% tylko w 2024 roku. Centra danych, kluczowe dla operacji AI, mają zużywać 4,5% światowej energii do 2030 roku. Google zauważa, że opóźnienia w wdrażaniu niskoemisyjnych technologii, takich jak małe reaktory modułowe, stanowią istotne wyzwanie.

7. Jak firmy mogą ograniczać swój cyfrowy ślad węglowy bez rezygnacji z efektywności technologicznej?

Z naszego doświadczenia wynika, mogą znacząco zmniejszyć swój cyfrowy ślad węglowy, nie tracąc przy tym na wydajności. W praktyce często zaczyna się od prostej optymalizacji infrastruktury IT – serwery i centra danych można chłodzić bardziej efektywnie, wprowadzać wirtualizację i dbać o porządek w chmurze, żeby nie trzymać zbędnych danych.

W codziennej pracy łatwo też wprowadzać małe, ale skuteczne zmiany: wyłączać kamerę w spotkaniach online, przemyśleć, czy naprawdę potrzebny jest każdy wysłany mail z załącznikiem, czy archiwizować dane tylko te potrzebne. To naprawdę działa w skali całej firmy i nie wymaga żadnych rewolucyjnych zmian. Firmy mogą też wybierać dostawców chmury i centrów danych korzystających z energii odnawialnej – w ten sposób ich cyfrowe operacje stają się mniej emisyjne bez utraty funkcjonalności. Niektóre przedsiębiorstwa inwestują również w lokalne źródła energii odnawialnej, np. fotowoltaikę na budynkach biurowych, co dodatkowo ogranicza emisje i pokazuje, że dbają o środowisko.

Dla nas kluczowe jest, żeby świadomość ekologiczna szła w parze z codziennymi nawykami. To naprawdę możliwe – nie trzeba rezygnować z technologii czy efektywności, wystarczy świadomie korzystać z dostępnych narzędzi i wprowadzać kilka prostych zasad w pracy.

8. Jakie są najprostsze kroki, które każdy pracownik może podjąć, by zmniejszyć swój cyfrowy ślad węglowy?

Jeśli chodzi o praktykę, można np. ograniczać niepotrzebne pliki w chmurze, dbać o żywotność sprzętu zamiast kupować nowy, świadomie zarządzać transferem danych czy optymalizować ustawienia aplikacji i serwisów streamingowych. Każdy świadomy krok ma znaczenie i pokazuje, że cyfrowa odpowiedzialność jest w zasięgu ręki. Aby ułatwić dostęp do wiedzy i skutecznych wskazówek, razem z BNP Paribas Green Film Festival stworzyliśmy stronę greenfestival.pl/cyfrowyco2, która pozwala lepiej zrozumieć temat i wdrażać praktyczne rozwiązania w codziennym życiu.”

9. Czy wyłączenie kamery podczas spotkań online naprawdę robi różnicę?

Tak – w kontekście śladu węglowego wyłączenie kamery podczas spotkań online może mieć znaczenie. Transmisja wideo wymaga wielokrotnie większego transferu danych niż samo audio, co przekłada się na większe zużycie energii w serwerowniach i urządzeniach końcowych. Dlatego w sytuacjach, kiedy kamera nie jest konieczna, warto ją wyłączać – w skali wielu spotkań i uczestników może to przynieść zauważalne oszczędności środowiskowe.

Z drugiej strony, są momenty, w których kamera odgrywa kluczową rolę – np. w trakcie zajęć dydaktycznych, spotkań integracyjnych czy przy budowaniu relacji między firmami i zespołami. Lockdown pokazał nam, jak ważne są kontakt wzrokowy i sygnały niewerbalne w pracy i edukacji. Choć kiedyś współpracowaliśmy skutecznie wyłącznie przez telefon, dziś trudno sobie wyobrazić pracę wyłącznie w trybie „głosowym”. Dlatego rozsądnym podejściem jest elastyczność – kamera powinna być włączona tam, gdzie wspiera komunikację i budowanie relacji, a wyłączana tam, gdzie nie wnosi wartości i jedynie generuje dodatkowe emisje.

 10. Sztuczna inteligencja zdaje się być nie do zatrzymania – jak zatem używać jej w bardziej zrównoważony sposób zarówno w pracy jak i na co dzień?

Jak już wspominaliśmy wcześniej – AI to dzisiaj taki niechlubny lider cyfrowej emisyjności. Bo AI to nie jest magia, tylko potężna moc obliczeniowa. Za każdym razem, gdy zadajecie pytanie, w tle gra wielka cyfrowa orkiestra: serwery, modele językowe, dane, transfer – i wszystko to musi być zasilone. Ale jeśli korzystamy z niej rozsądnie, potencjał jest naprawdę ogromny – od analiz klimatycznych, przez optymalizację sieci energetycznych, aż po lepsze zarządzanie odpadami. Jeśli natomiast używamy jej głównie do robienia głupkowatych selfie z psimi uszami… to cóż …może szkoda prądu ? 

11. Czy korzystanie z bardziej ekologicznych wyszukiwarek lub aplikacji ma realny wpływ?

Z naszej wiedzy wynika, że takie wyszukiwarki jak Ecosia czy OceanHero nie zużywają mniej energii niż Google – mają inna etykę biznesową. Inne wartości. Czasem nawet one mogą zużywać  więcej energii, bo działają na mniejszych serwerach – ale różnica polega na tym, że część przychodów z reklam przeznaczają na działania prośrodowiskowe, na przykład sadzenie drzew czy sprzątanie oceanów.

Istnieją też aplikacje, które ograniczają transfer danych, blokują reklamy i trackery albo przypominają nam, ile czasu spędzamy online – i w ten sposób faktycznie redukują nasze cyfrowe zużycie energii. Trzeba jednak pamiętać, że w skali pojedynczego użytkownika to są drobne oszczędności. Realna zmiana zaczyna się dopiero wtedy, kiedy takich osób są miliony. Dlatego warto korzystać z takich narzędzi, bo są dobrym symbolem i przypomnieniem, że mamy wpływ również w cyfrowym świecie. Ale jeszcze ważniejsze jest to, by ograniczać samą konsumpcję – mniej scrollowania, mniej plików w chmurze, mniej maili typu „dziękuję”. Bo to właśnie w prostocie i umiarze tkwi największa siła.

12. Czy są jakieś inspirujące przykłady firm lub osób, które skutecznie ograniczyły swój cyfrowy ślad węglowy?

Firmy i specjaliści pokazują, że realne ograniczanie cyfrowego śladu węglowego jest możliwe. Poprzez efektywność energetyczną, odnawialne źródła energii, ponowne wykorzystanie zasobów czy optymalizację procesów – da się redukować emisje i jednocześnie zyskiwać gospodarczo. To dowód, że technologia może nas uratować — jeśli korzystamy z niej z sensem. I teraz: specjalnie nie wskazuję tu żadnych konkretnych przykładów, bo często w doniesieniach prasowych firmy pokazują tylko fragment swojej działalności, który dobrze wygląda na zewnątrz, ale nie oddaje całości strategii. Takie działania bywają oceniane jako greenwashing. Chodzi o to, żeby firmy podejmowały działania w sposób odpowiedzialny i świadomy, patrząc szerzej niż na same deklaracje – tak, aby oszczędność energii i zasobów, a co za tym idzie redukcja emisji, stały się elementem ich DNA.

13. Jak możemy edukować innych – współpracowników, rodzinę – na temat wpływu technologii na klimat?

Edukacja w temacie cyfrowego śladu węglowego zaczyna się od pokazania, że technologia nie jest neutralna – każdy klik, każda chmura danych, każdy serwer ma swój koszt energetyczny. W pracy można organizować krótkie sesje lub warsztaty, w domu – rozmawiać o codziennych nawykach, np. czy naprawdę potrzebujemy kolejnego streamowanego odcinka albo czy możemy odłączyć ładowarkę.Tutaj, w Can Packu, w ramach festiwalu wspólnie obejrzeliśmy film FrankenStreaming i mieliśmy bardzo owocną pogadankę o cyfrowych emisjach. W Fundacji prowadzimy pogadanki i warsztaty pod nazwą Ile Waży Chmura lub Mistrzowie Ważą Chmurę w ramach projektu Mistrzowie Energii, gdzie edukujemy, oswajamy temat i pokazujemy wszystkie związane z tym aspekty.  Najważniejsze, żeby edukacja była pokazem realnych konsekwencji i możliwości – nie oskarżeniem, lecz zachętą do świadomych wyborów.”

14. Jak widzimy przyszłość cyfrowej odpowiedzialności – czy technologia może stać się bardziej zrównoważona?

Przyszłość to rozwój AI, uczenie maszynowe, coraz większe modele, coraz więcej danych – brzmi futurystycznie i ekscytująco, ale oznacza jedno: więcej energii, więcej serwerów, więcej elektrośmieci. Wzrostu internetu nie da się (chyba) zatrzymać! Każdy nowy model AI to więcej prądu, każdy transfer danych to więcej emisji. A urządzenia? Nie żyją wiecznie. Co parę lat nowy laptop, nowy telefon, nowy smartwatch. Stary sprzęt? Często staje się elektrośmieciem, eksportowanym na drugi koniec świata. Wirtualny świat wydaje się lekki, szybki i niematerialny – a jednak nadkonsumpcja boli przyrodę tak samo jak ta fizyczna.

Dlatego przyszłość cyfrowej odpowiedzialności nie polega tylko na wymyślaniu większych i szybszych modeli. Polega na tym, żeby technologia była projektowana, używana i utylizowana świadomie – od serwerowni po każdy nasz klik. To wyzwanie dla firm, instytucji i użytkowników. Tylko wtedy cyfrowa innowacja może być naprawdę zrównoważona. 

 

Odpowiedzi na pytania udzieliła Marta A. Seweryn – managerka Fundacji Carbon Footprint.